Zima zbliża się wielkimi krokami. Ciepły płaszcz i szalik z szafy wyciągnięty. Trochę mnie zaskoczył dość szybki spadek temperatury. Mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję nacieszyć się pięknem jesieni.
W okresie jesienno-zimowym zupy cieszą się szczególnym powodzeniem. Oprócz herbaty są idealnym sposobem na rozgrzanie. Niezależnie od pory roku zawsze ze smakiem je zjadam, bo są pyszne i na dodatek zdrowe i pożywne. Do tych gęstych mam szczególną słabość. Obowiązkowo muszą być na domowym wywarze. Ostatnio polubiłam warzywne, są lżejsze w smaku.
Od razu przypominam sobie pobyt u babci w Karpaczu. Przeważnie jak do niej przyjeżdżałam witała mnie talerzem zupy pomidorowej. Przygotowywała ją wiedząc, że na jej widok na pewno się ucieszę i że zjem ją do syta. Nigdy nie było inaczej... Specjalnym dodatkiem do zupy była duża, ugotowana marchew, którą też z przyjemnością jadłam.
Dziadkowie są wielkimi smakoszami pomidorów. Codziennie jedzą sporą ich ilość na śniadanie i kolacje. Będąc w Karpaczu zawsze pomagałam babci w zakupach i pamiętam, że pomidory były stale na jej liście. Chodząc codziennie do małego warzywniaka (bywałam tam ciągle z powodu przemiłej sprzedawczyni - jej uśmiech i serdeczność miały na mnie dobry wpływ) zawsze kupowałam mniejszą albo większą ich ilość. Przez jakiś czas sprzedawczyni dziwiła się, że tak często kupuje worki po 3 kilo. Chyba doceniając to, że byłam jej stałą klientką w okresie wakacyjnym dawała czasem spore zniżki. Głównie obniżała cenę za... pomidory.
Oprócz zupy babcia często robiła gołąbki w sosie pomidorowym albo przygotowywała własne przeciery i sosy do mięs.
Oprócz zupy babcia często robiła gołąbki w sosie pomidorowym albo przygotowywała własne przeciery i sosy do mięs.
Mieszkając u dziadków na czas wakacji sama stałam się ich smakoszką. Tamtejsze pomidory były naprawdę pyszne i miały wyrazisty smak. Były tak soczyste, że sok z nich wyciekał i z tego powodu będąc nieporadnym dzieckiem (mimo ostrzeżeń babci) nie raz ubrudziłam sobie koszulkę. Za takimi pomidorami tęsknie. Dzisiejsze nawet nie mają takiego samego zapachu, a co dopiero smaku. Na szczęście istnieją dobre passaty pomidorowe i pomidory w puszkach.
Do mojej zupy dodałam kawałki marchewki i papryki. To nadało jej ciekawszego smaku i witamin, a te szczególnie nam się teraz przydadzą. Nie miksowałam zupy dokładnie, chciałam, żeby marchew i papryka były bardziej wyczuwalne. Nie zabrakło jesiennego akcentu w postaci pestek dyni, które od jakiegoś czasu stanowią dla mnie zdrową przekąskę, gdy dopada mnie lekki głód.
Nie jest to zupa, którą robiła mi moja babcia w dzieciństwie - ta wersja jest bardziej urozmaicona. Nie ma też co ukrywać, że pomidory nie są już takiej jakości jak kiedyś (nawet w sezonie daleko ich do tych, które jadłam w dzieciństwie), ale mimo wszystko jest smaczna. Myślę, że babcia - była szefowa kuchni byłaby zadowolona, gdyby taką zupę skosztowała. Kiedyś się o tym przekonam.
Zupa pomidorowa z marchewką i papryką
Składniki
1 cebula
1 marchewka
1/2 papryki czerwonej
1 puszka pomidorów bez skórek - pelati
1 szklanka passaty pomidorowej
500 ml wywaru jarzynowego
2 łyżki masła i 1 łyżka oliwy z oliwek
sól i pieprz
szczypta papryki ostrej
pestki dyni i/lub pietruszka do posypania
W garnku roztopić masło z oliwą, dodać pokrojoną w kostkę cebulę, obraną i pokrojoną na plasterki marchewkę oraz pokrojoną w kostkę paprykę. Przyprawić odrobiną soli i dusić na małym ogniu pod przykryciem aż warzywa trochę zmiękną. Od czasu do czasu zamieszać.
Do garnka dodać pomidory z puszki, wlać sos pomidorowy wraz z bulionem. Zagotować, przykryć i dusić przez około 15 minut.
Zupę zmiksować na gładki krem bądź zmiksować tak, żeby część marchwi i papryki zostały nienaruszone. Doprawić solą, pieprzem i szczyptą papryki ostrej. Do smaku posypać pestkami dyni i/lub pietruszką.